piątek, 14 czerwca 2013

Powiadomienie.

Moi drodzy, którzy to czytacie ( wielu zapewne nie ma) chciałabym Wam powiedzieć, że notki nie będzie aż nie zbierze się 4 obserwatorów lub pod poprzednim rozdziałem nie będzie 10 komentarzy.To wymuszenie, tak wiem.Ale cóż - Ślizgoni tak mają.A gdy już spełnicie któryś warunek , dodam następną notkę, oraz one shot Sevmione z okazji moich urodzin, które będą jutro.Do zobaczenia !


Buziuchny, Lexy! :*

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział II - ''Kto inny jak nie Ty?''

Witam wszystkich bardzo serdecznie i ponownie.Cyziu ,wybacz, że dopiero, ale wcześniej mi się nic nie chciało. ;) W każdym razie mam nadzieję, że rozdział się spodoba.Może za szybko będą czułości, ale to tak zaplanowane...Z resztą, nie wyjawię więcej - nie zmusicie mnie! Ach, i następna notka będzie , jak będę miała conajmniej 4 obserwatorów.:D Do tego będę dodawała lokalizację.Po prostu ot tak.Jakby ktoś nie wiedział gdzie bohaterowie się przemieszczają.



2 września godzina 6:15 , dormitoria damskie Gryffindoru ,Hogwart.

Nasza czerwono włosa dziewczyna spała sobie smacznie. Sen o jedzeniu , słodyczach i dużej ilości alkoholu. Czyli to, co uwielbiała. Jednak nie było jej dane sobie dłużej pospać, o nie. Panna Evans postanowiła zrobić jej pobudkę życia, i dlatego oblała ją lodowatą wodą. Lexy od razu zareagowała na to, wyskakując z łóżka. Widząc to, nasza Prefekt Naczelna wybuchła śmiechem.
-Już wiem, jak Cię budzić, aby poprawić sobie humor! – powiedziała i zaczęła śmiać się głośno. Jednak odchrząknęła znacząco i spod łóżka wyciągnęła prezent.
-Czas na prezent dla naszej solenizantki. Wszystkiego najlepszego Lex… Tort zjemy sobie później, bo teraz musimy zjeść śniadanie, ale chcę dać Ci pierwsza prezent. – podała dziewczynie pakunek, a niebieskooka w mig go rozpakowała. Był to piękny wisior, z wróżką. Dziewczyna wzruszyła się. Było to takie słodkie. Następnie obie się ubrały i w dobrych humorach poszły na śniadanie.

2 września godzina 8:10, korytarz, Hogwart.

Transmutacja zaczynała się za parę minut, a on pędząc na zajęcia, niechcący wpadł na kogoś, wychodząc zza rogu.

-Uch, uważaj, bo zrobisz sobie... -Przerwał, gdy zobaczył z kim ma do czynienia. -No tak. Kto inny jak nie Ty?
Gdy wpadła na kogoś w mig zaczęła przepraszać, zanim nie zobaczyła jego.-Nadal bawi Cię robienie ze mnie idiotki, co Black? - Spojrzała na niego ze złością. - Chociaż na urodziny, mógłbyś mi się nie pokazywać ! - Syknęła wściekła.
 Miała go po dziurki w nosie.
Spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-Robienie Z CIEBIE idiotki? A co ja tym razem takiego powiedziałem? - Zmniejszył odległość między nimi i pozbierał jej książki, które wylądowały na podłodze. - Proszę uprzejmie. Zrobię ci prezent i zniknę z oczu na cały, boży dzień. Wszystkiego najlepszego, panno Riddle.
Ostatnie słowa wypowiedział z wyraźną ironią i udał się na zajęcia, nie mając najmniejszej ochoty jeszcze bardziej psuć sobie humoru. Ta Riddlówna działała mu na nerwy.
Uśmiechnęła się i poszła na zajęcia. Po chwili stanęła przed klasą i Tom zaczął się na nią drzeć.
-Czy Ty masz rozum?! Krzywdzić mojego człowieka?! Zapłacisz za to ! - Uderzył ją w twarz , a ona się popłakała. Było jej tak źle. Kiedyś Tom ją szanował i kochał, jak prawdziwy brat. A teraz? Jedynie krzyczy i bije. Czasem użyje Crucio, ale nie sądziła, że zrobi to w jej dzień … W ten jej, wyjątkowy dzień.
-Jak mogłeś mi to zrobić?! Nigdy mnie nie biłeś i w ogóle nie biłeś na urodziny...A teraz...Boże...- Popłakała się jeszcze bardziej i pobiegła w kierunku wieży astronomicznej.


2 września, godzina 10:33, Wieża Astronomiczna, Hogwart.

Po zajęciach z transmutacji spotkał na korytarzu Slughorna, który poprosił go, aby zaniósł książki do wieży astronomicznej. Mając akurat chwilę wolnego czasu, zgodził się wyręczyć profesora.
Gdy dotarł na miejsce, odłożył opasłe tomiska na biurko i już miał wychodzić, kiedy nagle spostrzegł, że nie znajduję się w wieży sam. Ktoś pociągał głośno nosem, siedząc w zacienionym kącie.
-Lumos - Szepnął i udał się w tamtym kierunku.
Gdy dziewczyna zobaczyła, że ktoś tu jest, szybko próbowała udawać że jest okej, jednak jej to nie wyszło. Gdy zobaczyła jego, wystraszyła się jak spłoszone zwierze. Miała nadzieję, że ją po prostu ominie, dając jej spokój, bo nie potrzebowała, aby jakiś dureń jeszcze bardziej jej dogryzał ,w szczególności w jej urodziny .Jednak nie, nie odszedł. I z przerażeniem rozpoznała w tej osobie Regulusa Blacka.

Od razu rozpoznał kim jest owa osoba. Chciał się wycofać, bo obiecał nie wchodzić jej w drogę, lecz snop światła padł na jej twarz i zauważył zaczerwieniony, opuchnięty policzek, jednak dziewczyna wierciła się.
-Powinnaś jak najszybciej  przyłożyć lód. Hej, nie wierć się tak. Nie zrobię ci krzywdy. Wszystko w porządku? - Zapytał, nim zdążył ugryźć się w język. Zgasił różdżkę i wyciągnął dziewczynę z ciemnego kąta, aby móc lepiej przyjrzeć się jej twarzy. Syknął cicho i pokręcił głową.
Dziewczyna postanowiła mu powiedzieć. Nie wiedziała czemu, ale po prostu to zrobiła.
-Wiesz co? Nic nie jest w porządku..Tom obiecał mi że nigdy mnie nie skrzywdzi, a szczególnie w urodziny...Obiecał mi...Zapomniał..

Posmutniała mocno. Tom tak bardzo się zmienił, że nie wiedziała co z tym zrobić.
-Jeszcze w drugiej klasie zabiłby tego, który sprawiłby mi przykrość...A teraz...?Jest nieczułym draniem, który potrafi używać Cruciatusa i bić...Takiego Toma nie chcę znać...
Szepnęła cicho i z rozpaczy się w niego wtuliła. Było jej tak przykro.
Był zaskoczony jej nagłym i niespodziewanym przypływem sympatii. Nie wiedział jak się zachować, gdy go objęła, dlatego też stał nieruchomo.
-Proszę cię, przestań płakać. Obiecuję, że pomówię z Tomem najszybciej jak to możliwe. Nie musisz się obawiać. Zrobię to bardzo delikatnie - Powiedział cicho. -Teraz powinnaś zająć się swoim policzkiem. Jeśli szybko tego nie uczynisz, jutro będzie bolało jeszcze bardziej, nie mówiąc już o jego wyglądzie.
Jednak dziewczyna mimo wszystko wtulała się w niego jeszcze bardziej i płakała. Teraz miała gdzieś , że może ją wyśmiać.
-Nie mogę...Nie wiesz jak to jest...Matka mnie i Toma zostawiła na pastwę losu...Mieszkaliśmy w domu dziecka, trzymaliśmy się zawsze razem...Broniliśmy się nawzajem...A teraz on stał się katem...
Szlochała. Faktycznie, policzek ją bolał.
-Lepiej żebyś z nim nie rozmawiał...Zrobi Ci krzywdę, a ja nie chcę mieć jakiegoś Blacka na sumieniu.
Próbowała zażartować i się nerwowo zaśmiać, jednak jej nie wyszło.
-Nie sądzę, aby to coś zmieniło. I tak nikt mnie nie chce, bo każdy się boi. No , nie licząc Malfoy'a , który chce, abym wyszła za niego za mąż, za czym stoi murem Tom. Ja nie zamierzam wychodzić akurat za niego. Myślą że bogaty, to na to polecę. Równie dobrze mogę wyjść za mugola.
Zaśmiała się wesoło. Humorek się jej nieco poprawił. Po chwili go puściła.
-Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy...I przepraszam za to z kwasem..
Spuściła wzrok, niecierpliwie poruszając stopą. Zawsze tak miała, gdy się stresowała.
Dziewczynie zebrało się na zwierzenia, a on sam nie wiedział czy chce tego słuchać. Jeszcze zaledwie godzinę temu miała go za największego wroga, a teraz odnosiła się do niego tak ciepło.
-Potrafię o siebie zadbać. Nic mi nie będzie. To tylko rozmowa. Jeśli o tym nie wspomnę, to się powtórzy. Nie chcę... nie chcę, aby Tom cię bił. Zwłaszcza, że stało się to z mojego powodu - Odwrócił wzrok. -Nie przepraszaj. Myślę, że teraz jesteśmy kwita.
Po tych słowach, pośpiesznie opuścił wieże astronomiczną.
Ona patrzyła tylko za nim, ze wdzięcznością w oczach.
-Ja jednak nie sądzę że jesteśmy kwita...Ja Tobie wiszę więcej..

Wyszeptała, gdy ten się oddalił. Po chwili uświadomiła sobie, że musi iść na praktyki do Pomfrey , bo ta może jej wydrapać oczy ze wściekłości. A ona nie chciała. Wystarczyło jej to, że codziennie czytała pamiętnik Bellatrix z wszystkimi jej fetyszami seksualnymi.